Filiżanka pachnącej, aromatycznej kawy prawie każdemu przywodzi na myśl relaks w porannym słońcu we włoskiej kawiarni. Wydawałoby się, że to właśnie Włosi wypijają najwięcej filiżanek kawy w Europie, a może nawet na świecie.
Jednak nieodłączną częścią życia również i w Holandii jest zwyczaj „gezellig koffie drinken”, wspólnego picia kawy, o czym przekonałam się od razu po przyjeździe. Można go trochę porównać do polskiego „wpadania na herbatkę”. W pierwszych latach naszego pobytu w Holandii byłam niepomiernie zdziwiona, iż pierwsze pytanie od nowo poznanych osób nie brzmiało: „Czego się napijesz?”, ale: „ Z mlekiem, czy bez?” Zawsze wtedy odpowiadałam nieśmiało: „A herbatkę można…?”, co u gospodarza wywoływało niemałą konsternację.
Odmowa wypicia kawy jest małym faux-pas, o czym przekonałam się dopiero po jakimś czasie, a do tego momentu wprawiając goszczących mnie Holendrów w popłoch w przeszukiwaniu półek w kuchni w poszukiwaniu torebki herbaty.
Kawa podawana jest u rodziny, znajomych, przy wizycie w banku, w sklepie odzieżowym, po nabożeństwach w kościele, w przedszkolu na rozmowie o przyjęcie dziecka, w szkole na zebraniu rodziców, w miejscu pracy. To ostatnie nie dziwi oczywiście, bo dawka kofeiny pobudza pracownika w każdej szerokości geograficznej. Jest to też jednak doskonała okazja do zamienienia kilku słów o tym, co nowego wydarzyło się od wczoraj, jak minęła droga do pracy (idealna okazja do ponarzekania na korki), czy potomstwo zjadło rano śniadanie (najczęściej kanapki z posypką tortową zwaną hagelslag) oraz jaką pogodę zapowiadają na weekend (niezależnie od zapowiedzi i tak będzie padało).
Wspólne wypicie czarnego napoju stwarza również idealną możliwość podreperowania relacji w firmie czy zażegnania konfliktu. Filiżanka kawy łączy i jednoczy, o czym przekonałam się nie raz, kiedy nawet największa różnica zdań między mną a kolegą z pracy zmniejszała się wraz ze zwiększającym się poziomem kofeiny we krwi.
Dla Holendra bowiem najważniejsze jest, aby było gezellig.
Wielokrotnie próbowałam przetłumaczyć znajomym ten wyraz na język polski, aby jak najwierniej oddać jego znaczenie i „klimat”. Niestety, jest to niemożliwe.
Internetowy holenderski słownik synonimów Synoniemen.net podaje 19 podstawowych odpowiedników, a i tak żaden z nich nie opisuje wyczerpująco znaczenia jednego z ulubionych (moich i Holendrów) słów holenderskich. Wśród nich są m. in. przyjemnie, miło, zabawnie, przytulnie, bezpiecznie, w zaufaniu, domowo, fajnie, rodzinnie. To tak pokrótce.
W badaniach firmy Today Translations i opublikowanych prze BBC słowo gezellig (wypowiadane mniej więcej jako „hezelyh”) zajęło szóste miejsce wśród najtrudniej przetłumaczalnych wyrazów na świecie.
Gezellig to bycie w sytuacji, w której czuję się komfortowo, miło, kiedy nic mi nie zagraża.
O osobie również możemy powiedzieć, że jest gezellig. To człowiek wesoły, który dba o dobrą atmosferę w towarzystwie, to człowiek, z którym przyjemnie się rozmawia.
Internetowa encyklopedia „Wikipedia” podaje najczęściej używane sytuacje w powiązaniu z gezelligheid (rzeczownik od przysłówka/przymiotnika gezellig), są to: wyjście do pubu, siedzenie przy ognisku/kominku, wizyta złożona rodzicom bądź dziadkom, granie w gry, to również romantyczny wieczór przy świecach, rozmowa przy stole po obiedzie, czy zasiadanie w kawiarnianym ogródku. Nie wspomniałam jeszcze o sytuacji wymienionej na pierwszym miejscu. Jest nim właśnie „gezellig koffie drinken”, bez czego żaden dzień w Holandii nie rozpocznie się na dobre.
Pracuję w firmie, gdzie większość odwiedzających nas stanowią goście z zagranicy. I bardzo mocno są zdziwieni, gdy zamiast od razu przechodzić do spraw biznesowych, są niejako „zobowiązani” do wypicia kawy (no, czasami herbaty, jak bardzo się upierają… ).
Praca w tym najgęściej zaludnionym kraju w Europie nie rozpoczyna się włączeniem komputera, przejrzeniem papierów z dnia poprzedniego czy telefonem do klienta. To właśnie„gezellig koffie drinken”, a nie nic innego staje się udanym początkiem dnia. Rytuał ten jest powtarzany przynajmniej kilkakrotnie: po śniadaniu, przed lunchem, po lunchu i po południu.
Aby tylko było gezellig!
(Przepis na przepyszne Brownie z bogatym wnętrzem pojawi się już wkrótce w "Od kuchni"- z dedykacją dla Aliny W. 😉 )
Luxury text – so nice to read, and… Gezellig to all of you 😀
Hello Jan, I’m glad you like it! Let’s have a cup of coffie together next time, shall we? 🙂
Marta, wat thee aangaat woon je in het verkeerde deel van het land 😀 vanaf kind af aan weet ik niet beter of bij mijn vriendinnetjes kreeg je een kopje thee als je smiddags uit school kwam. Hoewel mijn moeder daar vanaf week met een kopje soep. Grappig om te lezen hoe je onze cultuur ervaart. Ik blijf lezen!
Charlotte, wat leuk om te lezen dat je mijn verhalen interessant vindt:) Het kan uiteraard zo zijn dat de werkelijkheid anders eruit ziet dan omgeschreven door mij, maar mijn blog is helemaal subjectief en gebaseerd op mijn persoonlijke ervaringen:) Maar goed om te horen dat er thee ook ergens in Nederland geserveerd wordt 😉
Super piszesz. Czekam na więcej wpisów. Pozdrawiam
Dziękuję za miłe słowo, cieszę się, że blog się podoba!